Jeśli jest się właścicielem psa, który jest żarłoczny. Jeśli jest się właścicielem psa, który chce się uczyć. Jeśli jest się właścicielem psa, któremu chce się dogodzić… Niezliczona ilość smaczków jest potrzebna. Tak się składa, że spełniam wszystkie te warunki. Powiem więcej – spełniam jeszcze jeden, dodatkowy. To potrzeba różnorodności, która jest spowodowana nie tyle faktem, iż pies się nudzi, a tym, że nudzę się ja (nie, nie zjadam psich smaczków, ale wierzcie mi, podawanie w kółko tego samego i dla nagradzającego staje się nużące). Dość mam ciastek wątróbkowych, które zawsze są takie same, i dla których alternatywą są… no właśnie. Jak się pracuje z klikerem, to alternatywą jest ser żółty i parówki. Ewentualnie Let’s Bite’y (nie oszukujmy się, raczej przy sporej ilości klikania wychodzi to drogo) czy suszony przez sto lat kurczak (najprawdopodobniej nieszczęśliwy, napakowany chemią). Parówki ślimaczą się po jednym dniu od pokrojenia (zazwyczaj trzymam resztkę, której nie zużywamy podczas ćwiczeń w saszetce, więc nie mam im tego za złe. Jednocześnie jest to dość nieprzyjemne tak wsadzać łapsko w lepkie albo śliskie „coś”. No i dawać to psu też średnio robi mi na sumienie). Żółty ser jest spoko pod warunkiem, że nie za często (tuczy jak diabli). Nie jestem zagorzałym wyznawcą BARFu, jednak chciałabym wiedzieć co je mój pies. Nie chcę pakować w niego konserwantów, soli, wypełniaczy, zapychaczy, przepychaczy. Uderzam więc do Manufaktury Psich Maszketów, której twórcami są Kasia& Dawid wspomagani przez Ciro i Lucky, a która to Manufaktura proponuje idealne rozwiązanie w takiej sytuacji: różne rodzaje przysmaków stworzone z naturalnych produktów. Ciekawostka lingwistyczna: jak elokwentnie podpowiada Wujek Google, z języka śląskiego „maszkecić” oznacza mieć na coś smak, łasuchować. He he he. Śmiem twierdzić, że Maszkety są dość wyjątkowe. I domyślałam się tego już wchodząc na stronę Manufaktury. Upewniłam się w momencie, kiedy ciachami poczęstowana dzięki uprzejmości firmy została Spoko (i jej przyjaciele – mniej lub bardziej wybredni). Przejdźmy więc do części właściwej tego wpisu, czyli co i jak. Przed ustaleniem terminu odbioru już dwie rzeczy (oprócz całokształtu) nastawiły mnie do sprawy pozytywnie. Po pierwsze: zadano mi pytanie o alergie pokarmowe u pieseła. Po drugie: nacisk położony na konieczność natychmiastowego umieszczenia maszketów w lodówce. Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego, że te dwie informacje świadczą zarówno o indywidualnym podejściu, jak i nacisku, jaki jest kładziony przez firmę na jakość i świeżość produktu. Zerknijcie też na stronę MPM, do działu MENU. Tam znajdziecie superskład, jakim charakteryzują się Maszkety. W przesłanej przez Manufakturę paczce znalazło się sześć z siedmiu dostępnych smaków. Były to: Dokładny skład oraz cennik znajdziecie na stronie Manufaktury (link), a zamówienia szybciutko można złożyć przez wiadomość na FB (fanpejdż). Ważne info! Do końca września dla czytelników bloga przewidziane zostało 5% zniżki na zamówienia z Manufaktury! Wystarczy w wiadomości wysłanej do MPM obok konkretnego zamówienia, rzucić od niechcenia hasło JEST SPOKO. Ciastka, które otrzymałam wszystkie jak jeden mąż mają datę ważności do 14 września. Do tego dnia trzeba je wykorzystać, albo ewentualnie trochę wcześniej zamrozić (Maszkety zachowują swoją strukturę, konsystencję i zdolność do wywoływania skoków motywacji, przynajmniej u Spoko. True story). Zapakowane w eko papierowe woreczki ze strunowym zapięciem, na których znajdziemy ich skład (po polsku i po ślonsku), po otwarciu buchnęły smakowitym zapachem ziół. Po jednym ciastku każdego rodzaju musiało być natychmiast przecież przetestowane (czyt. pochłonięte) przez Spoko, koneserkę łakoci. Sporą część przysmaków przeznaczyłam jednak na testowanie dla psów znajomych, zwłaszcza tych, co to nie gustują we wszystkim jak leci. I tak, obok wszytkożernej Spoko, degustatorami zostali: Lejdi (mix) & Laura (westie) – nibywszystkojadki, a jednak nie. Karol (owczarek środkowoazjatycki) – podobno niejadek. - opinia konsumentów - Wiadomo, że Spoko smakuje wszystko. No, może poza suplementami na zdrowe kości u ras wielkich (ekhm, rziga tim). Jest Flatem, na litość boską. Żrąc wszystko przejawia jednak różne stopnie zainteresowania. Od "borze liściasty, jakie pyszne", do "dajmjeproszeproszeproszeproszeproszeproszeprosze patrzsiądęwarujęszczeknędej". Tę ostatnią reakcję zaprezentowała w obliczu „Krowy na wypasie” – przysmaku zrobionego z mięsa wołowego. I to właśnie ten będzie, myślę, u nas gościem. Cieszę się, że udało nam się przetestować tyle rodzajów przysmaczków. Część zamroziłam, żeby po każdym dłuższym klikaniu czy spacerze z elementami szkolenia móc Spoko dać w nagrodę coś speszyl, ale bez konieczności ataku oszołomstwa, jakiego dostaje na widok „Krowy”. Jak chodzi o Lejdi i Laurę – dziewczyny nie są aż tak żarłoczne, jak Spoko, jednak cenią sobie michę pełną dobrego papu. Z wielkim zdziwieniem zaobserwowałyśmy reakcje na ciastka bezmięsne, którą było… plucie. „Nie bynde i jusz”. Pozostałe smaczki – mięsne i rybne – 10/10, chcemy więcej, dej. No a jak chodzi o Karola… Pomyślałam, że jako dojrzały (prawie 7 letni), poważny pies o ukształtowanym smaku i etykietce niejadka, będzie on najbardziej wymagającym degustatorem Maszketów. No więc okazuje się, że Karolowi, gdyby miał uszy, to by mu się trzęsły. Zjadł ze cztery garści. Najbardziej wchodziła Rybka. Nawet jego pańcia Kasia była dość zdziwiona. Mam nadzieję, że Karolek zostawił coś dla Burki i Szorby, które czekały na niego w domu. - opinia opiekuna - W mojej opinii Psie Maszkety zagrają zarówno jako przysmaczek „bo cię kocham i mam dobre serce”, jak i narzędzie klikerowe. Wszystkie ciastka, które miałyśmy okazję testować idealnie dają się zarówno pokroić, jak i porwać na kawałki. Nawet „Krowa na Wypasie”, mająca dosyć, wydawać by się mogło, problematyczny kształt nie została uszczuplona o ani jeden stracony okruszek. Wszystko mogło zostać spokojnie wchłonięte, ponieważ okruchy zwyczajnie się nie sypią i już. Świetnie sprawdzą się też Maszkety jako turbodoładowanie jedzeniowej motywacji i przełamanie rutyny (true story). Kolejna sprawa – Maszkety się nie ślimaczą. Mimo, że jest w nich mięcho. Fakt faktem, trzymamy je w lodówce (bo tak trzeba, jak zdążyłam wspomnieć), ale i tak propsy. Nie wysychają (w odróżnieniu od ciastek wątróbkowych mojej roboty). Nie brudzą psiej saszety – to kolejny plus, zwłaszcza dla mnie, która chodzi z tą samą saszetą od 6 lat i dość często zapomina o jej regularnym praniu (no, piorę dopiero jak okazuje się, że ciastka mogłyby z niej same wybiec, co w sumie rzadko się zdarza). Są zrobione z porządnych produktów, mają krótką listę składników, są zdatne do spożycia tylko przez krótki czas. Warto zaopatrzyć się zatem w większą ich ilość i zwyczajnie zamrozić na później. Cena w porównaniu do napchanych konserwantami przysmaczków dostępnych w sklepach zoologicznych, jest bardzo adekwatna. W końcu za 100g czegośtam na zęby z chlorofilem zapłacimy tyle samo, co za taką Krowę na wypasie, napchaną dobrocią. Konklużyn: Maszkety są: - zdrowe, mają rewelacyjny skład (dla tych, którzy już zapomnieli, że wyżej był link do strony: na końcu notki podaję skład testowanych Maszketów) - gluten free - świeże - spersonalizowane (w razie alergii na cokolwiek) - da się je mrozić - nie brudzą kieszeni, saszety, dłoni - ładnie pachną - dają się pokroić/porozrywać - nadają się jako coś speszyl - robią takie miłe uczucie, że jesteśmy naprawdę fajnymi psiarzami (choć wiadomix, że i bez Maszketów da się być Psiarzem na schwał, nie ma to tamto!). Polecam ja, poleca Spoko. Jeszcze do Maszketów wrócimy, z pewnością. Za owocną, ale i krowią, wieprzową, batatową, rybną i kurczakową współpracę wielkie Obrigada należy się: - Lejdi&Laurze wraz z Kasią P. - Karolowi wraz z Kasią N. - Manufakturze Psich Maszketów - za superpodejście, stały kontakt, odpowiedzi na wszystkie moje pytania, ekspresową przesyłkę no i ponad wszystko za pyszne smaczki, które co jakiś czas, jak już Spoko prawie zapomni, będę jej zapodawać i ona wtedy będzie się cieszyć. Było pysznie. - No i Spoko. Ty łasuchu. Skład Maszketów:
Krowa na Wypasie: wołowina, marchewka, gruszka, buraki, mąka ryżowa/kukurydziana, jajka, oliwa z oliwek, zioła Słooodka Wieprzowinka: wieprzowina, marchewka, bataty, mango, jabłko, mąka ryżowa/kukurydziana, jajka, oliwa z oliwek, zioła Bataty i Przyjaciele: marchewka, batat, banan, mango, mąka ryżowa/z ciecierzycy, miód, jajko Rybka z Ferajny: łosoś norweski, mięso z indyka, ryż, marchewka, mąka ryżowa/kukurydziana, jajka, oliwa z oliwek, zioła Owocowa Moc: jabłka, banan, gruszka, mąka ryżowa/z ciecierzycy, miód, jajko, laska wanilii Kurczakowe Love: pierś kurczaka, wątróbka z kurczaka, marchewka, jabłko, banan, mąka ryżowa/z ciecierzycy, jajka, oliwa z oliwek, zioła
1 Komentarz
Kasia P.
9/11/2016 12:10:16
Słaaaawa, słaaaawa, ach ta sława!
Odpowiedz
Odpowiedz |